21 lut 2017

Grafika warsztatowa - wielki powrót!

Dziś całkowita zmiana tematyki ostatnich wpisów, mianowicie powraca temat grafiki warsztatowej! A przecież ja skończyłam specjalizację - Grafika warsztatowa na ISP.
Tak się cieszę jak głupia, gdyż do miejsca gdzie pracuję zakupiliśmy w grudniu prasę graficzną dla mnie do zajęć z dziećmi, może też i do warsztatów ze starszymi.
Dużo jest pomysłów :)
Prasa na razie stała w bezpiecznym miejscu bym miała czas się z nią "zakumplować". Na takie pierwsze spotkanie potrzeba dużo czasu i spokoju więc taki czas ostatnio się znalazł.

Tak prezentuje się prasa:


Wcześniej zakupiłam potrzebne jeszcze farby do grafiki. Są to jednak farby wodne, z którymi nie miałam jeszcze styczności. Inaczej zachowują się m.in. nie widziałam jaką mają gęstość, czy szybko wysychają, czy będą dobrze wchodzić w rowki, czy się rozpuszczą na wilgotnym papierze itp.

Na pierwszy rzut poszły matryce z pleksorytu. Matryce Kalii udało mi się odbić tylko raz pare lat temu, więc tym bardziej miałam na nią ochotę. Pierwsza odbitka wyszła marnie, druga już lepiej a trzecia ostania eksperymentalna z kolorami tak w miarę. Kolorowe farby miały jeszcze inną konsystencję niż podstawowa czarna. 
Matryca z "Kwitnącą śliwą" jest już jednak mocno zużyta i wyszła najgorzej. Pleksoryt ma to do siebie, że matryca potrafi pęknąć po jakimś czasie od nacisku prasy oraz żłobki zrobione rylcem są już za płytkie dla farby.


poniżej w trakcie wcierania farby:

 

Poniżej widać rylec, który już ma z 8 lat, pocięty papier czerpany, papier pergaminowy (m.in. z pudełek po butach) kartoniki z metek (dobrze wciera się nimi farbę) oraz pliczek rajstop :P Tak...zużyte rajstopy, tudzież firanka są niezbędne do pleksorytu czy też akwaforty.



Przygoda zaczęła się od początku i mam nadzieję, że się szybko nie skończy :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz