Drugi dzień zmagań z nową techniką czyli wire wrapping upłynął pod hasłem - wisior.
Zaczełyśmy od wcześniej przygotowanej przez Izę Malczyk łezki, którą zaczęłyśmy oplatać ściegami - trudne to wszystko na początek gdyż łatwo druciki powyginać czy też urwać.
W tle widać kryształ barwionego kwarcu, który miałyśmy oprawić w łezkę.
Etapy zawijania - które robiłyśmy przede wszystkim przy pomocy rąk by narzędziami nie pokaleczyć srebra.
Powyżej po prawej wisior zaczął wyglądać jak kosmita z czułkami ;)
Poniżej już po oksydowaniu na zimno, przed włożeniem do wirówki.
Wszystkie wisiory uczestniczek warsztatów w całej swej okazałości. Każdy inny mimo, że zaczynałyśmy od takich samych elementów i długości drucików.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz